
DUSZA cierpi, kiedy nie może się wyrażać
“Czasem krok, którego boisz się najbardziej, jest tym, który cię wyzwoli”.
~ Robert Tew
Wiecie, co boli najbardziej? Kiedy nie dzielimy się prawdą swojej duszy z innymi. Kiedy nie uskuteczniamy swoich talentów i możliwości w świecie. Kiedy nie realizujemy swojego życiowego posłannictwa. Kiedy nie jesteśmy w służbie ze swoimi darami. Kiedy nie ucieleśniamy swojej mocy. Bo kiedy Twoja dusza nie może się wyrażać – CIERPI.
Zawsze czułam, że mam wiele do wyrażenia, do przekazania światu. Czułam to mocno w sobie, zanim jeszcze odkryłam swój autentyczny głos. Pragnęłm pisać, mówić, malować, tańczyć i śpiewać. Pragnęłam docierać do serc innych ludzi i poruszać ich głęboko bo miałam już serdecznie dosyć płytkiego, powierzchownego świata wokół mnie. Ciągnęło mnie do PRAWDY, do głębi. I nikt tego mojego pędu za autentycznością nie rozumiał, nie pochwalał i nie wspierał. Ile jednak razy byłam ściągana w dół, tyle samo razy powstawałam z coraz to nowszym pomysłem na siebie. Ja po prostu nie mogłam zaakceptować rzeczywistości jaka była mi prezentowana. Nie umiałam dostosować się do takiego świata, który mnie zniewalał, spłycał, ograniczał, próbował włożyć w jakąś formę, szufladkę, schemat. Ja byłam dzieckiem pełnym zachwytu dla życia, ja rozmawiałam z gwiazdami, zbierałam polne kwiaty, malowałam abstrakcyjne obrazy. Ja chciałam latać, a zamiast tego siedziałam uwiązana do ziemi.
Długie lata zajęło mi odkopanie się z programów, które zaszczepiła mi rodzina, szkoła, system, społeczeństwo. Odwiązanie wszystkich linek trzymających mnie przy ziemi, posklejanie złamanych skrzydeł, odszukanie tego dziecka, które było tak niewinne, beztroskie, piękne i żywe.
Ale kiedy w końcu popłynęłam ze swoją prawdą to czułam się jak ryba w wodzie, jakbym od zawsze wiedziała jak pisać, jak nagrywać filmy, jak malować – jakby gdzieś głęboko skrywana mądrość uaktywnia się w moim wnętrzu i zaczęła przepływać przeze mnie falami. Znalazłam to swoje posłannictwo na ziemi. Mogłam w końcu się wyrażać, tak jak pragnelam i docierać TAM daleko. Bo ja jestem osobą, która nurkuje głęboko, mnie nie interesuje ślizganie się po powierzchni, lukrowanie rzeczywistości, mydlenie oczu. Widzę więcej, czuje więcej i dlatego tak celnie trafiłam do źródeł i przyczyn, prosto do PRAWDY.
Jestem sobą, Kingą, człowiekiem. Nie jestem idealna, nie jestem ekspertem, nie jestem nieomylna. Jestem sobą, ludzką, prawdziwą. Czasami się gubię, czasami potykam, czasami popełniam błąd, czasami robię coś nie tak. To JEST w porządku. Bo celem nie jest robić coś IDEALNIE, ale robić coś z SERCA, tak jak umiesz ❤
I właśnie ten przekaz, może trochę chwiejny, może nie do końca perfekcyjny – znajdzie swoich odbiorców. Bo są ludzie, którzy nie mogę się doczekać, żeby doświadczyć tego, co Ty dla nich wykreujesz. Cokolwiek by to nie było.
Mówi się, że wszystko się wydarza w odpowiednim czasie i zgadzam się z tym…ale! Czasami, kiedy czekasz za długo żeby wyjść ze swoim talentem to zaczynasz usychać. Zaczynasz się męczyć. Zaczynasz tracić wiarę w sens swoich działań. Zaczynam czuć się ŹLE. Twoja dusza autentycznie cierpi bo nie może dzielić się tym, z czym przyszła na ten świat. I popadasz w marazm, a może nawet depresję. Bowiem Twoim najważniejszym zadaniem na tym świecie jest wzrastać, rozwijać się i UCIELESNIAĆ swoje dary.
Kiedy czegoś pragniesz, ale nie robisz tego ze strachu, to stajesz w klinczu. Dosłownie czujesz, że utknąłeś! Ja sama tak utknelam całkiem niedawno. Bo chciałam czekać i czekać, do tego stopnia że sparaliżował mnie strach. Uciekałam w różne rzeczy, aż skończyła mi się droga ucieczki i stanęłam pod ścianą. Stanęłam w sytuacji, z której nie potrafiłam się wydostać – między młotem a kowadłem. I spadałam coraz dalej w ciemną otchłań, aż zdałam sobie sprawę, że jestem w bardzo nieciekawym miejscu. Bo opuściłam przestrzeń swojego serca i uwierzyłam w historie, którymi byłam karmiona przez lata – że nie dam rady, że robie głupoty, że do niczego się nie nadaje. Tylko to NIE jestem JA. To nie jest prawda. Ja wybieram, żeby być SOBĄ, żeby realizować siebie, pomimo lęku. Taka chcę być – wierna sobie i swoim marzniom. Nie chce się już więcej chować, uciekać, wycofywać i cierpieć. Nie chce siedzieć w kącie i czekać, aż ktoś przyjdzie i mnie znajdzie. Aż ktoż przyjdzie i mnie ODKRYJE. Aż ktoś przyjdzie i wyciągnie ze mnie moje talenty na siłę. To się nie zdarza! To jest moja rola i zadanie – wyjść z tym, co mam do świata, bo nawet jeśli mi się wydaje, że to co mam jest niewystarczajace, dla kogoś może być to dokładnie tym, czego potrzebował. Nie mam możliwości tego wiedzieć.
Nie chce już chować swoich marzeń, talentów i pasji do szuflady i zadawalać się czymś poniżej moich możliwość tylko dlatego, że jest to bezpieczne. To nie jest droga do szczęścia. To nie jest moja droga. Ja nie chce tak żyć. Ja chcę żyć w PRAWDZIE.
A Ty? ❤
Piękny wpis. Bardzo mocno ze mną rezonuje. Już cytat na samym początku mnie poruszył.Pozdrawiam ciepło i wszystkiego dobrego w 2020 roku:)
Dziękuje bardzo, samych wspniałości również dla Ciebie! 🙂 Cieszę się, że mój tekst do Ciebie przemówił i znalazłaś w nim coś dla siebie.
Kochana, pięknie to napisałaś, pięknie się to czyta i to naprawdę dociera do serca czytającej osoby, ja też ostatnio zaczęłam odkrywać siebie, szukać czegoś, zagłębiać się w przeszłość, myślę że właśnie szukam siebie, że nigdy tak naprawdę mnie nie było, tak jak bym nie żyła………. Wiem i czuję o czym piszesz, chociaż to początek mojej drogi…..