
Nikt nie wybiera bycia ofiarą
Ostatnio oglądałam dokument o amerykańskim kulcie NXIVM – “Przysiega” (The Vow).
Bardzo polecam.
Rzecz, która mocno mnie dotknęła to zdanie jednego z mężczyzn, który po 12 latach opuścił kult i ostatecznie pomógł w jego rozwiązaniu oraz aresztowania guru.
Zdanie brzmiało: “Nikt nie dołącza do kultu. Dołączamy do czegoś, co uważamy, za dobrą rzecz.”
To było, coś co zostało we mnie bardzo mocno i zainspirowało ten wpis.
Nikt nie wybiera, aby zostać ofiarą przemocy.
Nikt nie wybiera, aby doświadczyć bólu i cierpienia.
Nikt nie wybiera, aby wejść w sytuację, która zniszczy jego życie.
Wybieramy coś, co uważamy, że jest dla nas DOBRE.
Każdy może paść ofiarą manipulacji, przemocy, krzywdy. KAŻDY.
Większość z nas padła ich ofiarą chociażby w dzieciństwie.
Nie oznacza to jednak, że jesteśmy sami sobie winni. Nie oznacza to, że jesteśmy słabi.
Nie oznacza to, że jeteśmy głupi.
Nie oznacza to, że jesteśmy beznadziejni.
Myślenie, że tacy jesteśmy – utwierdza nas w poczuciu winy, wstydu i ułomności, które w żaden sposób nas nie wspierają, ani nie rozwijają.
Nikt nie przestaje być ofiarą od powiedzenia mu, że powinien wziąć się w garść albo że jest słaby. Nikt nie przestaje być ofiarą od obarczenią go winą, za krzywdę, której doświadczył, czy winą za trwanie w konsekwencjach tej krzywdy. Takie podejście – nie rozbudza w ludziach ich mocy. Takie podejście to kontynuacja PRZEMOCY.
Ludzie, którzy padli ofiarą manipulacji w kulcie NXIVM to osoby inteligentne, introspektywne. Ci ludzie zostali przekonani ilością dobra, ciepła i osobistej transformacji jaką przeżyli na początku swojego doświadczenia w tym miejscu. Mieli naprawdę dobre doświadczenie + to ich przekonało.
Dostali realne narzędzia do pracy nad sobą. Dostali odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Dostali wiedzę na temat ludzkiej psychiki. Dostali poczucie intymności i przynależności do wspólnoty. Dostali poczucie, że robią wspólnie coś wielkiego i wspaniałego – zmieniają siebie i świat.
I na tym polega manipulacja. Przemoc i indoktrynacja nie działa się od razu, na wstępie. Ich granice tolerancji na rożne zachowania były subtelnie przesuwane na przestrzeni lat. A ponieważ pamiętali swoje początkowe pozytywne doświadczenie + ufali osobie odpowiedzialnej za całą organizacje, wierzyli, że chce ona jedynie ich dobra.
Podobnie jak w dzieciństwie ufaliśmy naszym rodzicom. Jak wiele odwagi i wysiłku często wymaga dostrzeżenie prawdy o naszym dzieciństwie i traumie jaka miała tam miejsce? Ogrom.
Nikt ŚWIADOMIE nie wybiera życia jako ofiara.
Ludzie, którzy zostali członkami NXIVM autentycznie chcieli czynić dobro. I to właśnie ich autentyczność i szczerość intencji przyciagała kolejne osoby do organizacji. Właśnie tacy ludzie byli dla kultu najbardziej cenni – osoby z potencjałem, wrażliwością, pełne talentów – wcale nie osoby “słabe”.
Powiem zupełnie szczerze – po obejrzeniu pierwszego odcinka ja sama byłam oczarowna, choć wiedziałam na wstępie, że to jest kult! Doznałam naprawdę silnego dysonansu poznawczego.
I można mówić – jak można wejść do kultu? Jak można związać się z przemocowym partnerem? Jak można tkwić w czymś, co Ci nie służy? Jak można być w pracy, która Cię wyniszcza?
Można. Świat nie jest czarno- biały.
Niegdyś mocno frustrował mnie fakt, że ludzie nie chcą się rozwijać, tylko wolą trwać w tym, co jest i narzekać. Miałam w sobie pewien stopień pogardy dla takich osób. Nie piszę tego z dumą. Jednak rozumiem dzisiaj z czego wynikała moja pogarda. Ja nie akceptowałam w sobie części mnie, którą sklasyfikowałam jako “słabą”.
Tej części mnie, która czasem sobie nie radzi.
Tej części mnie, która czasem jest przytłoczona.
Tej części mnie, która czasem jest zagubiona.
Tej części mnie, której nie akceptowano u mnie w dzieciństwie. Wewnętrznie żyłam w historii “Nie bądź ofiarą”. I zaczełam gardzić tą ofiarą w sobie.
Nie miałam na to zgody w sobie, a im dalej szłam w rozwój tym mocniej czułam, że nie mogę być słaba, muszę wziąć odpowiedzialność za siebie, co opacznie rozumiałam jako piętnowanie ofiary w sobie, dlatego też nie akceptowałam tego w otoczeniu.
To wszystko są programy. Tego jesteśmy uczeni. Nie wybieramy tego świadomie. Choć gdy mamy już tego świadomość – możemy to zmienić. To jest droga i proces ❤
Kult na swoim czele miał mężczyznę, który był bardzo inteligentny. Keith Raniere miał fascynujace poglądy, odpowiedź na każde pytanie. Przerażające dla mnie było to, że z wieloma rzeczami, o których mówił – sama bym się zgodziła!
Problem polegał na tym, że wiedzę, którą się dzielił z innymi, jednocześnie wykorzystywał przeciwko nim. Ponieważ zajmował się rozwojem osobistym i pomagał innym rozbudzić ich potencjał – był ostatnią osobą, którą ktokolwiek podejrzewał o złe intencje. Jednocześnie był w pozycji gdzie wszyscy chętnie dzielili się z nim intymnymi informacjami, prosząc o porady, które to informacje on następnie w umiejętny sposób wykorzystywał do ich kontroli.
Ponieważ był osobą magnetyczną i czarującą, robił wrażenie na innych, budził podziw. Przebywanie w jego obecności nadawało innym poczucie wyjątkowości i zaszczytu.
I tak to właśnie działa. Aura jaką roztaczają wokół siebie osoby narcystyczne jest uzależniająca. Ludzie wokół łatwo opierali swoje poczcie wartości na fakcie, że guru obdarza ich swoją uwagą, prawi komplementy, chce się z nimi przyjaźnić, czy dzieli się z nimi osobistymi kwestiami/sekretami, którymi nie dzielił się z innymi. To tworzyło w nich poczucie wyjątkowości i bycia “wybranym”. A gdy ich wartość została uzależniona od uwagi i aprobaty guru – on w łatwy sposób mógł nimi sterować.
Dlatego uczestnikom łatwo było później przymykać oczy na zachowania, które odbiegały od idealnego wizerunku guru + przyjmować jego wyjaśnienia, które zawsze brzmiały sensownie i wiarygodnie. Na tym etapie – ufali jemu, bardziej niż sobie.
Siła perswazji była ogromna.
Dlatego gdy jesteśmy w samym środku manipulacji często nie mamy oglądu sytuacji. Zakwestionowanie guru wiązało się dla uczestników z zakwestionowaniem całego swojego światopoglądu.
To NIE jest łatwe.
I wierzę, że potrzebujemy mieć w sobie o wiele więcej empatii, zrozumienia i wsparcia dla SIEBIE + osób, które znajdują się w takich sytuacjach. Oraz dać im czas.
Bo choć nie każdy jest w kulcie to podobna dynamika ma często miejsce w rożnych instytucjach czy relacjach z partnerem, mężem/żoną, rodzicem, szefem czy nawet terapeutą.
Ofiary przemocy JUŻ żyją w silnym poczuciu winy i wstydu, i głęboko wierzę, że nie potrzebują one dodatkowego utwierdzania ich w przekonaniu, że są przegrane bo nie potrafią sobie poradzić. Jeśli ktoś nie jest gotowy, nie wie jak, czy nawet nie chce nic zrobić w kierunku uzdrowienia – nieszkodzi. Może to jeszcze nie jest jego moment. To też jest okej.
Mamy możliwość tylko wpływać na SIEBIE. Możemy być przykładem, ale nie mamy możliwości nikogo zmienić na siłę.
Ja sama też potrzebowałam czasu, aby zbudzić się do zrozumienia, że tylko ja jestem odpowiedzialna za siebie i swoje życie. I oczywiście nie byłam w kulcie. Ale byłam w podobnym stanie nieświadomości w swoim życiu.
Każdy ma swój czas ❤
Z miłością
Kinga